9 Desery

Magdalenki – urocze ciasteczka według przepisu z 1923 roku

magdalenki

W jednym z kolejnych artykułów chciałabym przybliżyć temat proszonych herbatek tzw. fajfów – słodkich przyjęć popołudniowych, szalenie popularnych w okresie dwudziestolecia międzywojennego, a powstałych na gruncie kobiecego pragmatyzmu i oszczędności. Idea tego rodzaju spotkań towarzyskich, podczas których stosunkowo niewielkim kosztem w porównaniu z „pełnoprawnym” przyjęciem, cieszyć się można było jakże miłą sztuką towarzyskiej konwersacji. W nieco zmodyfikowanej wersji taki format towarzyski zapewne równie dobrze sprawdziłaby się także w dzisiejszym świecie. Podobnie jak przed wojną, mało kto z nas ma i dziś przecież czas, energię i środki w domowym budżecie (oraz nie oszukujmy się – warunki lokalowe!) na regularne organizowanie większych przyjęć i podejmowanie gości ot tak, bez żadnej okazji. W odpowiedzi na podobne bolączki kobiet przed laty, na popularności zyskiwały mniej formalne, a przede wszystkim – tańsze w organizacji spotkania przy popołudniowej herbatce tzw. fajfy (nawiązujące bezpośrednio do angielskich herbatek five o’clock tea oraz francuskich – Le Goûter).

Naturalnie, nie mam tu na myśli sąsiadki, która wpadnie do nas na kawę po pracy, ani najbliższej przyjaciółki, bo tego typu nieformalne spotkania nie wymagają przecież specjalnych form towarzyskich. Niezależnie jednak od liczby gości i stopnia formalności spotkania, nie wypada gości posadzić przy pustym stole, bo ciężko wówczas liczyć na lotną konwersację, a tym bardziej – na powtórne odwiedziny. Co jednak, jeśli spodziewając się wizyty nie mamy czasu na bardziej czasochłonne wypieki domowego wyrobu?

“Herbatka” zorganizowana przez Koło Rodziny Wojskowej w Stanisławowie, fot. 1925-1939

Podczas proszonych „herbatek” historycznie gościom serwowano zazwyczaj trzy rodzaje ciastek, następnie zaś dalszy wachlarz przekąsek, w tym malutkich kanapek. W dzisiejszych realiach już jeden słodki, ale domowy wypiek podany wraz z herbatą w ładnym serwisie i tak zrobi miłe wrażenie. Idealnym wyjściem, poza wizytą w cukierni, w przypadku braku czasu będzie przygotowanie takich wypieków, które nie wymagają od nas wiele czasu ani pracy, a robią wrażenie. By takie cudo znaleźć jak zwykle sięgnęłam do moich zbiorów starych, przedwojennych książek kulinarnych. Znalazłam magdalenki.

Te malutkie, niezwykle urokliwe ciasteczka, choć nie wymagają wiele zachodu i być może nie są niczym nadzwyczajnym, w jakiś sposób w swojej prostocie idealnie pasują do filiżanki herbaty. Z tego też zapewne powodu te nienachalne ciasteczka są jednym z kulinarnych symboli eleganckiej Francji, choć w ich historii, jak się okazuje, nie brak również i polskich akcentów.

Historia magdalenek sięga bowiem XVIII wieku i choć nie ma zgody względem okoliczności ich powstania lub choćby rozpowszechnienia, jedna z wersji podaje, iż stało się to za sprawą Stanisława Leszczyńskiego, kiedy po przegranej walce o sukcesję polskiej korony przejął on obowiązki księcia Lotaryngii w północno wschodniej Francji. Rzekomo zaserwowano je wówczas podczas jednego z przyjęć. Przygotowała je niejaka Madeleine Paumier stosując się do receptury swojej babki i tak posmakowały zgromadzonym gościom, iż weszły na stałe do repertuaru lokalnych słodkości, z czasem rozpowszechniając się w całym kraju.

Te klasyczne ciastka Francuzom przywodzą podobno niezmiennie na myśl najpiękniejsze wspomnienia dzieciństwa. Tradycyjnie sprzedawano je w papierowych torebkach po 12 sztuk i do dziś stanowią stały element francuskiego krajobrazu. Charakterystycznym elementem, który czyni magdalenkę magdalenką jest powstający w czasie pieczenia garb. Uprzedzając pytania, magdalenki nie czyni natomiast magdalenką proszek do pieczenia podawany współcześnie w każdej niemal recepturze. Wyrosną i bez niego, choć może nie aż tak spektakularnie. Nie szkodzi.

Czy poniższy przepis jest tym najbardziej klasycznym i „właściwym” – nie wiem. Ponieważ swoim zwyczajem postanowiłam odtworzyć ich smak według receptury, po który sięgały przed wojną Polki – taki właśnie smak magdalenek pojawił się w moim domu i z pewnością zagości u nas na dłużej. Co ciekawe, autorka zalecała do ich przygotowania użycie jedynie żółtek jaj oraz dodatek konkretnego francuskiego likieru – Chartreuse. Myślę jednak, że ten ostatni bynajmniej nie jest warunkiem koniecznym do przygotowania tych ciastek.

* * *
Magdalenki

Składniki:
8 żółtek, 150 g cukru, 200 g mąki, 130 g masła, opcjonalnie: odrobina likieru lub skórka otarta z cytryny i odrobina soku

Wykonanie:
Masło rozpuścić w rondelku i odstawić do przestygnięcia. Żółtka ubić z cukrem na puszystą, jasną masę do podwojenia objętości (co najmniej 4-5 minut – bardzo ważny krok!). Do gęstej masy stopniowo dodać przesianą mąkę i wmieszać delikatnymi ruchami. Ważne, by mieszanie masy kontynuować jedynie do momentu połączenia składników oraz zrobić to ręcznie. Pozwoli to na zachowanie puszystości gotowych ciastek. Do masy dodać lekko jeszcze ciepłe masło i otartą skórkę z cytryny/likier i ponownie wymieszać.
Gotowe ciasto odstawić by „odpoczęło” w temperaturze pokojowej przez 30-40 minut. Po tym czasie masę nakładać do wysmarowanych masłem foremek na magdalenki, nie napełniając ich jednak w całości – w czasie pieczenia urosną. Piekarnik nagrzać do 220 C, następnie zmniejszyć temperaturę do 200 C i piec 5 minut. Po tym czasie zmniejszyć do 180 C i piec jeszcze 4-5 minut aż nabiorą złotego koloru.

* * *

W większości współczesnych przepisów na magdalenki autorzy zalecają użycie całych jajek, zapewne z dobrym rezultatem. Przedwojenne przepisy, które znalazłam mówiły jednak o samych żółtkach i mam wrażenie, że w pozytywny sposób wpływa to na smak i konsystencję magdalenek. Wyboru niech każdy dokona sobie sam w zależności od tego, czy do ich wypieku podejść chcemy z historyczną ciekawością czy bardziej współcześnie – kierując się oszczędnością.

Mąkę należy koniecznie przesiać!

… masło dodać lekko ciepłe…

… wymieszać krótko – jedynie do momentu połączenia składników i zostawić w spokoju na dobre pół godziny.

Ciasto po tym czasie nabierze nieco innej konsystencji i będzie można nakładać je do wysmarowanych masłem foremek.

magdalenki

Napiszcie koniecznie, jeśli zdecydujecie się wypróbować przepis.

Mogą zainteresować Cię również

9 komentarzy

  • Reply
    Renata
    5 listopada, 2019 at 16:17

    Dzieła sztuki! Mam pytanie o foremkę- jaka konkretnie firma? Pięknie oddaje wzór. Kiedyś zrobiłam w silikonowej, ale nie byłam zadowolona.

    • Reply
      Monika
      19 listopada, 2019 at 21:36

      Moją foremkę kupiłam w Anglii w sieci sklepów John Lewis. Jest ciężka i nie przywiera, naprawdę znakomicie się sprawuje a ciastka wręcz same z niej wyskakują. Jeśli uda się Pani znaleźć coś podobnego to nawet bym się nie zastanawiała.
      Ja również nie jestem fanką form silikonowych. Być może to moje urojenie, ale zawsze mam wrażenie, że wypieki później mają dziwny posmak no i nie wypiekają się tak ładnie jak w tradycyjnych formach.

  • Reply
    Marta
    2 grudnia, 2019 at 16:41

    Twój blog jest wspaniały, właśnie zabieram się do pieczenia Magdalenek. Książka jest również inspiracją na codzienne i odświętne dania. Dziękuję!

  • Reply
    Paulinka
    17 kwietnia, 2020 at 07:40

    Super przepis. Moja ciocia czesto je robiła

  • Reply
    Delektujemy
    18 maja, 2020 at 11:09

    WOW! Ale się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga. Na pierwszy ogień idą magdalenki, a później kulki orzechowe i szarlotka z rabarbarem. Ależ tu u Ciebie wiele kuszących inspiracji kuchennych:)

  • Reply
    Klaudia
    28 listopada, 2020 at 08:47

    Magdalenki kojarzę jeszcze z odwiedzin u mojej babci. Często je przygotowywała, zwłaszcza gdy byłyśmy z siostrą na wakacjach u niej. Zawsze były bardzo smaczne i robiłyśmy zawody, która zje więcej. Dawno ich nie jadłam, więc gdy znalazłam Twój przepis to od razu postanowiłam wypróbować. Wyszły pyszne i od razu przywołały wspomnienia z lat dziecięcych :-)

  • Reply
    anna
    27 grudnia, 2020 at 19:24

    Witam! Gdzie aktualnie można kupić Pani książkę? Pzdr.

  • Reply
    Magdalena
    30 marca, 2021 at 11:05

    Witam Pani Moniko
    Chyba sprwadzilam wszystkie przepisy jakie istnieja ;) i w wiekszości przepisòw jest schlodzenie ciasta w lodowce przez godzine,aby uzyskac ten charakterystczyny garb w magadalene.I teraz pytanie czy jest to konieczne,czy tak jak w pani przepisie pokojowa temperatura jest idealna?P.S Bardzo podoba mi się pani blog.Pozdrawiam.

  • Reply
    Misia
    2 sierpnia, 2021 at 10:41

    Wyglądają przepysznie

  • Dodaj komentarz

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.