Rozpoczynając na blogu serię przepisów Wielkanocnych z dawnych lat, pomimo iż prym w wypiekach niepodzielnie wiodły i wówczas lekkie jak puch baby, sumienie by mnie z całą pewnością na śmierć zagryzło gdybym choć jeden jeszcze dzień dłużej trzymała pazernie w ukryciu przepis na tego mazurka. Zupełnie szczerze muszę się też przyznać, że przez większość życia koncepcja mazurka nie wzbudzała we mnie większych emocji, jak zdarza mi się to czasem w przypadku innych wypieków. Ot, mazurek jak mazurek. Na Wielkanocnym stole wiadomo – być musi, ale w smaku zazwyczaj nawet jak na mój gust bywał za słodki, a co to za interes wdawać się w wypieki, które człowiek “zjada” oczami, a których nie daje rady naprawdę skonsumować! Nadenerwować się można tylko niepotrzebnie i co najwyżej niestrawności z tej zgryzoty nabawić. Mazurek w moim odczuciu pełnił zatem rolę głównie ozdobną, taka biżuteria dla stołu w te wyjątkowe dni.
Tym bardziej z lekkim zdziwieniem i niedowierzaniem czytałam historie o tym jak to dawniej mazurki stanowiły wizytówkę pani domu, jak kobiety po nocach nie spały prześcigając się w wymyślnych dekoracjach i połączeniach smaków. Wertowałam też ogromne ilości przepisów na mazurki w przedwojennych książkach kucharskich – czasem poświęcano im cały rozdział, przepisy na te słodkości potrafiły również opanować ćwierć objętości przedwojennych pism dla kobiet! Mazurkami zajadał się Eugeniusz Bodo i kupował je podobno w ilościach hurtowych, tak na zapas.
“Pani domu nocy nie dosypia czuwając nad ruszającemi się ciastami, doglądając gorącości pieca, siląc głowę nad najgustowniejszem ubraniem i ulukrowaniem bab i placków, w które sypie przedziwne kordyały i słodycze”, pisał Lucjan Siemieński
Mazurki pieczono różne. Pomarańczowe, cygańskie, szare, makowe, z winem, z jabłkami – nawet z razowego chleba! Na pierwszy ogień pójdzie dziś jednak mazurek warszawski – mój ulubiony – z ciasta “na palec grubego” przygotowanego z mieszanki mielonych migdałów i mąki. Ciasto wychodzi nam z tego idealnie kruche, choć nie suche. Takie… marcepanowe. Ponieważ nie jestem ogromną entuzjastką czekolady ani lukrów na mazurkach, a także by jeszcze podbić delikatność migdałowej bazy, na polewę wybrałam zapieczony kogel mogel, z którego wytworzyła się w kilka minut cudownie krucha, aksamitna skorupka. Taki mazurek można oczywiście przełożyć konfiturą lub w ogóle nią nasze dzieło oblać po brzegi. Można też popuścić wodze kreatywności jeśli chodzi o dekorację – wszystko można. W zasadzie to nawet trzeba, bo przecież idea mazurka związana jest ściśle z końcem Wielkiego Postu i “odbiciem sobie” za czas wyrzeczeń. Stąd też dawniej do mazurków nie żałowano również egzotycznych dodatków – raz w roku wypadało!
Ja część swojego mazurka przełożyłam konfiturą malinową i przyznaję, że w tej wersji również smakuje po prostu obłędnie. Na usta się ciśnie określenie “niebo w gębie”, ale tak mówić podobno nieładnie. Słowo daję – nie pożałujecie wypieku.
Ponieważ mazurek jest warszawski, po przepis sięgnęłam oczywiście do jedynej właściwej w tym przypadku książki – “Praktycznego Kucharza Warszawskiego” z 1895 roku. Oczywiście o koglu moglu za polewę nie było w oryginalnej recepturze mowy – zalecano bez większych kombinacji lukier lub konfiturę.
Ręczę osobiście, że raz spróbowawszy będziecie do tego przepisu wracać nie tylko przy okazji Świąt Wielkanocnych!
- 200 g mąki
- 200 g masła
- 200 g mielonych migdałów
- 200 g cukru
- 2 jajka
- solidna szczypta cynamonu i utłuczonych goździków
- 3 żółtka
- 125 g cukru pudru
- Opcjonalnie: konfitura do przełożenia
- Z podanych składników zagnieść ciasto, w razie potrzeby podsypując nieco mąką. Odkroić 1/3 ciasta, z którego wykonany będzie rant mazurka.
- Pozostałym ciastem wyłożyć na blachę i wokół krawędzi z dodatkowej porcji ciasta ozdobić brzegi za pomocą szprycy wyciskając ozdobny wzór lub zaplatając ciasto. Piec ok 30 minut w 170 C.
- W tym czasie żółtka utrzeć z cukrem pudrem na puch aż zbieleją i nabiorą objętości. Bazę mazurka po 30 minutach wyjąć z pieca i posmarować koglem moglem. Zapiekać kolejne 5-10 minut w zależności od grubości warstwy. Dekorować dowolnie.
- * mazurek można przełożyć również konfiturą






11 komentarzy
Ola26
30 marca, 2017 at 20:34Ale apetycznie wygląda! Na pewno taki w tym roku upiekę na Wielkanoc – nie lubię tych przesłodzonych “mazurków” z toną kolorowanego cukru.
Monika
4 kwietnia, 2017 at 20:22Olu, bardzo się cieszę! Koniecznie daj proszę znać jak Ci wyszedł i przede wszystkim – czy smakował!
Trzymam kciuki!
Bratowa;)
11 kwietnia, 2017 at 12:27A ciasto tak zupełnie bez masełka?
Monika
11 kwietnia, 2017 at 17:16O matko kochana, ale ze mnie bloger z Bożej łaski! Z masłem, jak najbardziej – z rozpędu nie wpisałam masła do składników!
Bardzo, bardzo dziękuję, że to zauważyłaś bo jeszcze bym czyjeś Święta miała na sumieniu (mam nadzieję, że nikt mazurka jeszcze nie upiekł!) Już wszystko poprawione!
Trzymam bardzo mocno kciuki żeby Wam smakował!
tynka
19 kwietnia, 2017 at 10:32Zrobiłam :) przepyszny był. Do “kogla mogla” dodałam solidną porcję skórki otartej z cytryny…a migdały miałam ze skórką toteż i ciasto ciemne wyszło…ale w smaku miałaś rację-NIEBO.
https://przezkrotkachwile.blogspot.com/2017/04/wielkanocne-kadry.html
Pozdrawiam ciepło!
Monika
19 kwietnia, 2017 at 20:39Nawet nie wiesz jak się cieszę, że ciasto zagościło na Waszym stole! Patrząc na Twoje zdjęcia aż się buzia cieszy, pięknie udekorowałaś tego mazurka! W ogóle pięknie, rodzinnie spędziliście te Święta <3 Pozdrowienia dla całej rodziny!
Magda
6 marca, 2018 at 13:13i to będzie mój tegoroczny mazurek!
Monika
6 marca, 2018 at 21:23Wspaniały wybór! <3 Trzymam mocno kciuki żeby wyszedł idealnie!
Pozdrawiam serdecznie!
Ainia
22 marca, 2018 at 13:20Mam pytanie – jakiej wielkości jest blacha, na której piekłaś mazurek? I w jaki sposób go przełożyłaś konfiturą? Wygląda super!
Magda
27 marca, 2018 at 10:20Czy konfiturę włożyć tylko w dziurki pod kogel-mogel czy na cała powierzchnię, również pod szlaczek z kruchego ciasta?
Anonim
24 stycznia, 2024 at 09:10Gdzie dostanę takie kwiaty do dekoracji??